
Kampania edukacyjna – Leki to nie cukierki
7 grudnia 2017
Mama najlepszych dzieci na świecie – przedstawienie ankietowanych
16 stycznia 2018Było to piękne jesienne popołudnie. Złote liście leniwie i cicho opadały na wilgotną, ciemną drogę. Razem z bratem postanowiliśmy wybudować coś imponującego. Klocki coraz bardziej przypominały wysoką wieżę, kiedy usłyszeliśmy wołanie taty: Dzieci, chodźcie, musimy porozmawiać.
Tata nie wzbudzał naszego lęku, więc radośnie przybiegliśmy. Przebiegając przez korytarz poczuliśmy zapach domowego drożdżowego ciasta, które mama szykowała na sobotni deser. Tata siedział wygodnie w swoim zielonym fotelu, tuż obok okna. Lekko uniósł głowę znad książki, dłonią przeczesał gdzieniegdzie posypane srebrem włosy, po czym klepnął się mocno w nogę i żwawo dodał: wskakujcie. Po chwili oboje byliśmy do niego przytuleni. Było ciepło, bezpiecznie, a przez szparki w koszuli mogliśmy widzieć taty brzuch.
Kto by się spodziewał, że zaraz usłyszymy jedną z najważniejszych lekcji z dzieciństwa:
- Dzieci. Dostajecie ode mnie kieszonkowe. Prawda?
- Tak ( wtedy było to całe 5 zł. Kawa INKA, którą kupiłam mamie na prezent kosztowała całe 2,6 zł ).
- Proszę, przestańcie kupować mi prezenty, bo to jest tak, jakbym ja sobie sam kupił prezent. Wolałbym dostawać coś, co sami wymyślicie.
Te słowa rozpoczęły bardzo wyjątkowy etap w moim życiu – WYMYŚLANIE. Może Ciuchcia Zdrowia, to jest właśnie efekt ruszenia komórek mózgowych w tamtym czasie?! 😀
Każde urodziny czy Nowy Rok były pretekstem do kombinowania, myślenia i zastanawiania się co i komu wykombinować. Przez te wszystkie lata, powstało wiele unikatowych perełek, które często wywoływały wzruszenie obdarowanych.
Początkowo prezenty były skromne: rysunek, własnoręcznie ulepiona figurka, potem stawały się bardziej zaawansowane. Czasami prace na prezent noworoczny rozpoczynałyśmy z siostrą już we wrześniu! Przez te domowe pomysły, można powiedzieć że wydałyśmy już jedną książkę i jedną grę planszową (widoczną na zdjęciu).
Pytanie: czy było warto?
Myślę, że to jedna z najważniejszych lekcji której nauczyli mnie rodzice – DAWAĆ, ale mądrze. Nie czekać na prezent. Przebierać nogami z podekscytowania na obdarowanie bliskich i zobaczenie ich reakcji.
(PS. Ten cały wstęp z liśćmi, fotelem i wieżą… nie był prawdziwy – chciałam w ten sposób zbudować odpowiedni nastrój).
Zawsze staracie się dzieci prowadzić,
ale nigdy ich nie popychajcie