Wychodzenie z nałogu – wywiad z terapeutami uzależnień
27 maja 2018Karmienie piersią – magia w płynie
2 sierpnia 2018W jaki sposób jest Pan związany z tematyką wychodzenia z nałogu tytoniowego?
Od dwudziestu ośmiu lat prowadzę kursy „Rzucam palenie” przeznaczone dla osób pragnących uwolnić się od tytoniowego uzależnienia. Program ten poznałem w Kościele Adwentystów Dnia Siódmego i pragnę podkreślić, że jest wspaniałą pomocą dla ludzi stęsknionych za wolnością. Choć opracowany został przed blisko sześćdziesięciu laty w Stanach Zjednoczonych, zasadnicze jego założenia pozostają niezmienne i sprawdzają się do dziś. Na świecie wiele milionów ludzi rozstało się z nałogiem dzięki temu programowi.
Czy rzucanie palenia to sprawa dla duchownego?
Z pewnością, ponieważ nałóg posiada nie tylko wymiar fizyczny i psychiczny, ale dotyka także sfery duchowej. Osoba dotknięta jakąkolwiek formą uzależnienia ma swego „pana”, którym może być tytoń, alkohol, kokaina, seks, praca, ruletka, poker… Niezależnie od formy, istota uzależnienia jest taka sama: oto człowiek przestaje być panem samego siebie. Nie dość na tym; człowiek uzależniony wchodzi w jaskrawą kolizję z pierwszym przykazaniem Bożym: Nie będziesz miał innych bogów oprócz mnie. Okazuje się bowiem, że nałóg zdołał zdetronizować Boga i zająć pierwsze miejsce w hierarchii wartości takiego nieszczęśnika. Tak więc nałóg stwarza problem o ewidentnie duchowych konsekwencjach.
Czy duchowość ma wpływ na silną wolę?
Sfera duchowa jest stymulatorem woli i poprzez kontakt z Bogiem uzyskuje faktyczną pomoc ze strony Najwyższego; moc zdolną oprzeć się pokusie. Sfera duchowa wyznacza właściwy kierunek działania człowiekowi oraz dostarcza najsilniejszych motywacji służących podjęciu i podtrzymaniu decyzji o abstynencji. Mówiąc o kierunku działania mam na myśli przede wszystkim umiejętność wyraźnego rozróżniania między rzeczami dobrymi a złymi, co wiąże się z odrzuceniem prób bagatelizowania skutków nałogu („Wędzone dłużej się trzyma”, „Na coś w końcu trzeba umrzeć” itp.). To właśnie duchowość pozwala jednoznacznie stwierdzić, że nałóg jest złem, którego Bóg nie akceptuje w żadnej postaci. Dlatego też człowiek uzależniony może być pewien, iż Stwórca użyje wszelkich swych wpływów, aby umożliwić osobie uwikłanej pozbycie się nałogu. Natomiast zwracając uwagę na motywacje, podkreślam najistotniejszy czynnik warunkujący skuteczność terapii odwykowej, sfera duchowa dostarcza najsilniejszych motywacji, które sięgają Nieba, toteż osoby poważnie traktujące Boga łatwiej porzucają nałóg.
Do czego w aspekcie metafizycznym porównałby Pan nałóg tytoniowy? Dlaczego akurat do tego?
W najbardziej ogólnym pojęciu, nałóg oznacza próbę zmiany paradygmatu egzystencjalnego, opierającego byt na Bogu. Bez Boga nie ma życia; nie istnieje alternatywny system egzystencjalny, stojący w opozycji wobec porządku ustanowionego przez Stwórcę. Bóg mówił o tym ludziom od początku, zanim jeszcze wydarzyła się tragedia pierwszego grzechu ludzkiego w raju. Adam z Ewą zostali uprzedzeni o skutkach złego wyboru. Bóg wyraźnie poinformował ich, że nieposłuszeństwo doprowadzi do śmierci, a nie do życia w innym układzie, w którym bunt będzie zjawiskiem normalnym. Normalność może być połączona tylko z posłuszeństwem Bożym zaleceniom. A ponieważ Bóg jest miłością, więc życie z miłości wynika i na miłości się opiera. Bunt wobec tego systemu oznacza próbę życia w warunkach rządzonych przez egoizm, co jest skazane na niepowodzenie, czyli śmierć.
Dlaczego ludzie sięgają po papierosa?
Powody są rozmaite. Młodzi ludzie nierzadko kierują się chęcią uzyskania aprobaty w grupie. Inni po prostu lubią smak i zapach tytoniu. Dla niektórych palenie jest pewnym codziennym rytuałem, którego odprawienie poprawia im samopoczucie. Niektórzy mówią o nudzie, którą zabija palenie, ale znaczna grupa podkreśla rzekomo relaksujące działanie tytoniu; dla nich papieros kojarzy się z terapią antystresową, choć fakty mówią o odwrotnym zjawisku.
Jakie są najczęstsze motywacje do wyjścia z nałogu?
Jest ich na tyle dużo, że każdy może znaleźć najbardziej mu odpowiadającą i na niej oprzeć decyzję o zaprzestaniu palenia. Dla pewnej grupy osób najważniejsze są względy zdrowotne. A więc nie chcę mieć zadyszki, cuchnącego oddechu, brudnych zębów, żółtych paznokci, nie chcę kaszleć i cierpieć z powodu miażdżycowych bólów kończyn dolnych, choroby wieńcowej, udaru, całej grupy chorób nowotworowych. Mogę też spojrzeć na to od strony pozytywnej. A więc chcę zachować urodę, sprawność fizyczną, umysłową. Abstynencja staje się dziś czynnikiem dającym przewagę w przypadku zatrudniania na stanowiskach, wymagających refleksu; wiadomo bowiem, że osoby palące wykazują wydłużony czas reakcji. Palenie zajmuje też określony czas, i gdy zliczyć go, to – zależnie od ilości wypalanych papierosów – może się okazać, że tracimy codziennie godzinę lub dwie tylko na samo palenie. Dla niektórych tytoniowy zapach ubrania i skóry stają się barierą utrudniającą kontakty towarzyskie, gdyż w niektórych kręgach takie rzeczy są niedopuszczalne. Bywa, że decyzja o zaprzestaniu palenia pojawia się jako skutek żądania bliskiej osoby. U niektórych abstynencja wynika z analizy kosztów. Wreszcie jest grupa, dla której najważniejsze znaczenie ma chęć prowadzenia życia zgodnego z Bożą wolą.
Jakie są najskuteczniejsze motywacje, by rzucić palenie?
Z pewnością te, którym sam zainteresowany nadaje największe znaczenie. Jeśli dla kogoś czynnik finansowy jest dominujący, to przeliczenie wydatków związanych z paleniem (a należy do nich nie tylko koszt zakupu papierosów, ale i akcesoriów związanych z nałogiem, leków używanych w terapii chorób wynikających z palenia, zwolnień z pracy itp.) może dać na tyle szokujący wynik, że spowoduje dobrą decyzję o rozstaniu z tytoniem. Przypominam sobie pewną panią, która zdecydowała się rzucić palenie (i rzuciła), gdy uświadomiła sobie stopień swego zniewolenia, kiedy to pewnej nocy, zbudzona gwałtowną potrzebą zapalenia, zmuszona została do wezwania taksówki (w domu zabrakło papierosów) i udania się do hotelu, gdzie od progu krzyknęła do zdumionego portiera: – Papierosa! Portier zdumiony był widokiem kobiety w lekkim peniuarze, wpadającej o trzeciej nad ranem do hotelu. Dopiero wówczas zrozumiała, do jakiego stanu doprowadził ją nałóg i postanowiła odzyskać wolność. W szczególnie korzystnej sytuacji są osoby poważnie podchodzące do nauk Pisma Świętego, choćby do wypowiedzi apostoła Pawła przedstawiających ciało ludzkie jako świątynię Ducha Świętego. Uzyskują bowiem bardzo silną stymulację do rozstania się z nałogiem, a zarazem dostęp do Boga, który „współdziała we wszystkim ku dobremu” (Rz 8,28).
Jaka jest według Pana złota rada, by nie popaść w nałogi? Czy taka rada istnieje?
W nałogowy sposób korzystać z Bożej miłości. Ona jest prawdziwą ochroną przed zniewalającym działaniem innych nałogów. Im więcej czasu poświęci się na modlitewny kontakt z Bogiem oraz na analizę jego Słowa (Pisma Świętego), tym łatwiej oprzeć się pokusom prowadzącym do utraty wolności.
Dziękujemy za wywiad
Dziękuję