Mama najlepszych dzieci na świecie – przedstawienie ankietowanych
16 stycznia 2018Podsumowanie 2017 roku
26 stycznia 2018(Jeżeli nie czytałeś pierwszej części, znajdziesz ją TUTAJ)
Cofnę się na moment w całej historii. Widziałam się z Danielem na tydzień przed ich wylotem do Gwatemalii. Było to ważne spotkanie, ponieważ miało mieć charakter szkoleniowy :)… natomiast chyba tylko ja tak do tego podeszłam!
Przyznam, że jak przyjechałam do Daniela, to byłam absolutnie załamana.
Jego pozytywne, wręcz wesołkowate nastawienie, pozorny brak koncentracji + nie przeczytanie instrukcji które wcześniej mu wysłałam i obśmianie tego, że przyjechałam z taśmą i nożyczkami aby wszystko zaplombować (aby nie rozleciało się w podróży), nie wróżyły dobrze na przyszłość….
Czy Daniel sprawdził się? Jak potoczyły się dalsze losy Ciuchci na dalekim lądzie? Zapraszam do lektury….
Wolontariusze udali się w podróż. Gdyby wybrać lot bezpośredni zajął by ok 22h20min – daleka podróż. Na szczęście – od razu rozwikłam wątpliwości z poprzedniej części historii – walizki ze wszystkimi materiałami doleciały w jednym kawałku!
Wolontariusze dotarli na daleki ląd, walizki doleciały, dzieci na miejscu czekały – wszystkie składowe warsztatów CIUCHCIA ZDROWIA były na miejscu! ZATEM jak potoczyły się dalsze losy?
Pierwsza historia którą chciałabym się z wami podzielić, pochodzi ze szkoły ‘Liceo El Progresco’ w Gwatemali.
My (z Polski) obstawialiśmy cztery stoiska. Ja z Oscarem, Daria, Maria z Adą i Beata z Enochem. Od środy współpracowała z nami Gladys, która wzięła kolejną stację. Poprosiliśmy o pomoc miejscowe nauczycielki, trzy z nich zajęły się stacjami, a dyrektor przywdział żółty kubraczek i robił za konduktora. Pierwszego dnia mieliśmy na stacjach około 126 dzieci. Grupy były trochę za duże, ale przeżyliśmy.
Na drugi dzień w tej samej szkole mieliśmy też ponad 120 dzieciaków, ale tym razem ze starszych klas. Nie było sensu puszczać tych wyrośniętych na stacje i dawać im zabawy dla dzieci. Postanowiliśmy zrobić dla nich ten program w formie wykładu szkoleniowego, jak prowadzić Ciuchcię Zdrowia. Każde z nas po kolei omawiało swoją stację, prezentując przy pomocy wybranych uczniów zabawy. Mieli przy tym nie mniej zabawy, co młodsze dzieciaki dzień wcześniej.
Następnie wolontariusz pojechali do sąsiedniego miasta Mixco, aby w szkole Monte Verde, przeprowadzić Ciuchcię.
Program poszedł bardzo fajnie, a oprócz Claudi– jest tam nauczycielką i ona z dyrektorem ustaliła prowadzenie programu przez dwa kolejne piątki, jeszcze inni nauczyciele wsparli nas na stacjach. Zwłaszcza jeden starszy nauczyciel (chyba w-f), bardzo zaangażował się w stację o ćwiczeniach fizycznych i cały program bardzo mu się spodobał. Wyraził chęć wykorzystywania go. W Gwatemali dzieci przebywają w szkole tylko do 12:30. Fajnie mają nauczyciele. Szybko kończy im się dzień pracy. Tydzień później przyjechaliśmy tam znowu i reszta uczniów wzięła udział w programie.
Kolejne przygody Daniel opisuje tak:
Po dwóch tygodniach pracy w stolicy, pojechaliśmy na zachód do Totonicapan. W szkole przyjęliśmy chyba 7 grup po około 20 dzieci. Niektórym z nas już mocno dawało się we znaki zmęczenie, na szczęście miejscowi nauczyciele dużo nam pomogli oraz pastor Izajasz z żoną i córeczką. Pierwszy do mojej stacji podszedł z klasą nauczyciel angielskiego, a ponieważ nie miał mnie kto tłumaczyć na hiszpański, on zaczął tłumaczyć z angielskiego i został ze mną do końca programu. Program przeszedł bardzo fajnie. Dzieciaki były dużo grzeczniejsze od tych w stolicy. Dzięki temu, że mają nauczyciela angielskiego, dość sporo z nich próbowało rozmawiać ze mną po angielsku. Około południa zwinęliśmy Ciuchcię. Pierwotnie mieliśmy być w tej szkole tylko jeden dzień. Ale chyba im się spodobało i postanowili, żeby nie robić drugiej tury dla starszych tego samego dnia na chybcika, tylko następnego dnia rano. Nie wiedząc jeszcze o tym, postanowiłem zostawić tym nauczycielom, którzy z nami pracowali, koszulki na pamiątkę.
Po koszulkę zgłosił się również nauczyciel matematyki, który początkowo był niechętnie nastawiony do warsztatów, a szczególnie mylnie odczytywał kolory kolorowego tunelu, który wprawiał go w zgorszenie. Daniel pisze o nim tak:
Wczoraj poprosił mnie o jedną koszulkę, więc dałem mu, ale zaznaczyłem, że ma pomagać przy Ciuchci Zdrowia. Wziął sobie to do serca. Drugiego dnia przyparadował oczywiście w koszulce gotowy do pomocy. Dałem mu materiały o oddychaniu i wziął się do roboty. Był świetny, wczuł się w rolę znakomicie. Nakręciłem nawet krótki filmik z nim, jak uczy oddychać ☺. Dość szybko zrobiliśmy program i mogliśmy naprawdę być zadowoleni z dzieła.
Kolejny i ostatni tydzień to podróż do Hondurasu.
Zamieszkaliśmy w miasteczku El Suyatal w ośrodku należącym do Vida International. Przeprowadziliśmy tam dwa razy program Ciuchcia Zdrowia. Pierwszy raz w gimnazjum na wzgórzu górującym nad miastem. Drugą i ostatnią ciuchcię na tym wyjeździe misyjnym, przeprowadziliśmy w ośrodku Vida. Potraktowaliśmy to jako szkolenie dla studentów-misjonarzy, którzy się tam uczą. Przeszkoliliśmy niektórych z nich i oni poprowadzili zajęcia dla około 80-ciu miejscowych dzieci, uczących się w tej właśnie.
Kończąc tę ciekawą historię, chciałabym serdecznie podziękować Danielowi za pomysł na który wpadł (zabrać Ciuchcię za ocean). Można by powiedzieć, że Ciuchcia na obcym lądzie, przejechała dystans 813 km! Za to że na miejscu utrzymał wszystko w garści i stanął na wysokości zadania. Dziękuję również wszystkim osobom, które sprawiły, że te warsztaty za oceanem stały się możliwe.
Dziękuję!